Teraz jest 16 czerwca 2024, o 12:07

Him (cykl) - Sarina Bowen, Ella Kennedy (Fringilla)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 28446
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Him (cykl) - Sarina Bowen, Ella Kennedy (Fringilla)

Post przez Fringilla » 1 lutego 2022, o 01:24

Him (cykl) - Sarina Bowen i Elle Kennedy
Tom 1. Him / 2015
Tom 2. Us / 2016
Tom 2.5 Epic / 2020


ObrazekObrazekObrazek

Motywy główne: mlm, erotyka, spotkanie po latach, od przyjaciół do kochanków, ukryte uczucie, sekretna relacja, angst, romans sportowy, YA/NA, ukryta orientacja, biseksualny bohater, homoseksualny bohater


Pojawiło się na Forum już parę recenzji / omówień tego cyklu (a przynajmniej pierwszej części), więc sięgnęłam z ciekawości, bo jednak rzadko się trafia możliwość rozmowy o romansie mlm w większym gronie romansoholicznym - mało mamy przełożonych tytułów z tego gatunków na polski ;) Ponadto: zdecydowana większość opinii jest pozytywna... :D

W skrócie fabuła: Ryan "Wes" Wesley i Jamie Canning znają się od czasów wczesno-nastoletnich - razem uczęszczali na wakacyjne treningi hokejowe. Obecnie obaj są na krawędzi podpisania w pełni oficjalnego kontraktu NHL i mają okazję spędzić "ostatnie takie lato" ponownie na obozie, ale już w roli trenerów... znaczy: ostatnie takie ich lato było 4 lata temu i skończyło się tym, że Wes przestał odpowiadać na próby kontaktu ze strony Jamiego.

Co się wydarzyło? Szczegóły autorki odsłaniają stopniowo w retrospekcjach, ale ogólnego zarysu domyślamy się od razu: Wesowi jest niefajnie z myślą, że podstępnie wykorzystał swego przyjaciela-heteryka do... no właśnie. Z perspektywy Jamiego to po 4 latach wciąż niejasna sytuacja, ale wie jedno: zgoda z jego strony była i jeśli jest za coś zły na Wesa, to za milczenie po fakcie.

Pierwsza część książki to naprzemienne opisy teraźniejszości na obozie i odbudowy przyjaźni oraz powroty do czasów, gdy obaj byli raptem 18-letnimi chłopcami grającymi w cykora. Już na początku dowiadujemy się, że bardzo bliska przyjaźń stopniowo przeradzała się w coś więcej ze strony Wesa, wyszczekanego dzieciaka z bogatej acz chłodnej rodziny, który odkrywa w procesie dojrzewania, że wyraźnie preferuje innych chłopaków a nie dziewczyny. A w szczególności preferuje Jamiego. Jamie z kolei to dziecię Kalifornii i otwartej, pozytywnej rodziny, taki całkiem sympatyczny surfer dude. Któremu zawsze cieplutko się robiło na myśl o najlepszym przyjacielu.

Na marginesie: ta dynamika spotkań raz w roku i stania się najlepszymi przyjaciółmi... rany, wierzę bez mrugnięcia okiem, miałam tak ;)

I co teraz? Gdy karty wylądują na stole, będzie trzeba się zmierzyć z przeszłością i oczywiście stanąć wobec teraźniejszości... Jamie ma dziewczynę, ale taka dochodzącą (khmkhm) i co prawda Wes to jego jedyne doświadczenie z własną płcią, jednak jest ono niezapomniane i do dzisiaj tęskni za przyjacielem. Wes doskonale zdaje sobie sprawę, że z jego strony to miłość mimo wielu partnerów na przestrzeni ostatnich lat. A NHL, gdzie panowie planują swa przyszłość, to przestrzeń mocno niechętna, delikatnie mówiąc, graczom nieheteronormatywnym.

Tyle wstępu.
Tom 1. kończy się Ważną Decyzją, która ma swoje konsekwencje oczywiście, z którymi będzie trzeba się zmierzyć w tomie 2.
Od "spotkania po latach" i "od przyjaciół do kochanków" przechodzimy do "skrywany romans".
Będzie HFN a potem HEA w pełnej krasie i wedle oczekiwań konserwatywnych.

Nie dziwię się popularności. Doceniam ten cykl i daję 10/10. Aczkolwiek... ok, przyznam od razu, że to jak dawanie 10/10 książce Diany Palmer Rawhide and Lace. Jest po prostu doskonała w swojej przynależności do gatunku i dopieszczona warsztatowo pod każdym względem. Polecam jako romans doskonały, jeśli ma się bardzo konkretne oczekiwania wobec opowieści.

Sarina Bowen i Elle Kennedy właśnie to zrobiły z cyklem: stworzyły doskonały przykład na mlm YA/NA dla czytelniczek, hm, przyzwyczajonych do cis-hetero romansów (i ceniących YA/NA) oraz mających ochotę spróbować czegoś... innego...?

Tak, jest gorący seks, uczucia, tęsknota, angst, "to musiałeś być Ty" vel "dla Ciebie wszystko" ^_^
I przystojni sportowcy w młodym wieku.
A konkretnie:

Ile YA/NA w HIM?
Pierwszoosobowa narracja? Jest.
Wiek adekwatny? Jest. Wes i Jamie mają po ok. 22 lata, a fabuła sięga do czasów gdy obaj mieli już "legalne" 18 ;)
Skupienie na procesie wchodzenia w dorosłą dorosłość? Jest. Wes i Jamie znajdują się na etapie swojego życia, gdy muszą podjąć ważne decyzje co do swojej kariery i rozwoju zawodowego.
Angst młodzieńczy? Obecny. I w retrospekcjach, i w obecnej sytuacji. Problemu z komunikacją i wyrażaniem prawdziwych uczuć na miejscu. Zagubienie powodowane nawet nie tyle niedojrzałością co brakiem doświadczenia? Jak najbardziej.

Ile sportowego romansu w HIM?
Kultura prosto z szatni? Jest. Wes w szczególności, Jamie z rozpędu: język (kto nazywa kobiety "doll" w dzisiejszych czasach?), traktowanie wzajemne kolegów z szorstkością taką męską ("cześć, panienki"), sposób podejścia w szczególności do fanek ("puck bunnies"), lekka mizoginia w traktowaniu nawet bliższych emocjonalnie kobiet i ich opis za pomocą jedynie fizyczności aż w nadmiarze. Jest w tle "kobieta-suka"? Sukcesem jest to, że to nie dziewczyna Jamiego... No i bezproblemowa komunikacyjna homofobia plus "jako hetero lubię sobie pooglądać lesbijki".
Ogólnie dużo "zdrowego" seksizmu, gdzie nie do końca jestem pewna, czy jest on kontrolowany przez autorki i stosowany na zimno w celu pokazania "szorstkich męskich chłopaków" (łącznie z monologiem o "czy Wes wyobraża sobie, że pranie robi mu Wróżka Praluszka?").
A, i wulgaryzmy. Są. Hm. W stylu typowo machystowskim.
Bonus: ile hokeja w hokeju? Niewiele... czuć, że autorki lekcję odrobiły, ale nie są jakimiś mega fankami samego sportu... Brak pewnej, hm, tkliwości w oglądzie...

Ile erotyki w HIM?
Mega przystojni mężczyźni o sylwetkach adonisowych z opcjonalnym tatuażem tu i ówdzie? Są. Zasada mlm "męscy mężczyźni uprawiający męski seks" utrzymana. Jak daleko się chłopcy posuwają w eksperymentowaniu?
Spoiler:

Zarazem bliskość i czułość... Hm, wciąż na poziomie chłopaków z szatni w większości ("you cuddle whore").

Ile mlm/queer w HIM?
Jest pewna subtelna niekiedy (ale nie zawsze) różnica między mlm dla kobiet (i często tworzonym przez cis-raczej-nie-queerowe-kobiety) a romansem queerowym.
Bowen i Kennedy zdecydowanie lądują w pierwszej kategorii z wielką precyzją, jakby odhaczały punkty na liście.
Panowie całościowo spełniają wyobrażenia i fantazje o cis-mężczyznach uprawiających męski sport. Do samego końca problem własnego homofobicznego i bifobicznego języka jest dla nich transparentny (Wes ma dziwne wyobrażenia o biseksualności Jamiego).
Są tak doskonali, że nie ma w nich nic "gejowskiego" :]
Jamie w sumie bezproblemowo przechodzi do porządku ze swoją biseksualność, która ma raczej formę "dla Ciebie mogę być i gejem" niż faktyczną akceptacją swojej seksualności. Bo bohaterów łączy Miłość a nie Seks.
Gdyby nie część Us, to byśmy nawet nie zauważyłykwestii egzystowania w szerszej społeczności niehetronormatywnej, bo nasza para praktycznie nie spotyka się z backlashem na którymkolwiek etapie...
W ogóle żaden z bohaterów nie chce robić z siebie widowiska, bo oni tu "tylko grają w hokej". Co prawda zostają lekko skonfrontowani z rzeczywistością na koniec z faktem, że nie uda się im od pewnej reprezentacji uciec, bo dotąd po prostu reprezentowali cis/heteroseksulaność i jakoś im to umykało.

Konflikt i - znów - angst w części drugiej jest zbudowany na bezsensownym cierpieniu jednego z chłopaków na potrzeby klasycznego romansowego motywu "Lubimy, Gdy Bohaterka Cierpi, a Bohater Przegląda na Oczy".
Nawet sensowny wybór w części pierwszej co do wspólnej ścieżki będzie podważany przez wszystkich na każdym kroku ("u faceta rezygnacja z szansy kariery jest... niemęska"). Ok, słabo był może na początku uargumentowany - chociaż mnie przekonał - ale jednak sensowny.

Czy to zarzuty wobec fabuły? Kurcze, no nie :lol:
Jest tu doskonale konkretnie - wewnętrzne monologi 22-letnich przystojnych męskich chłopaków zafiksowanych na waniliowym seksie i miłości do hokeja darzących się... uczuciem... to świetne wprowadzenie w mlm.
Klasyczne romansowe zagrania czyli sekretna relacja, przyjaciele z dzieciństwa, od przyjaciół do kochanków, Twoje cierpienie mnie wzbogaca emocjonalnie, erotyka nie przekraczająca cis-norm, etc. są dopracowane. Plus "boys will be boys"... i domyślna białość bohaterów (mimo "trybalnego tatuażu" ;)
Ponadto mimo wszystko Holly, ex Jamiego staje się Jedyną W Porządku Dziewczyną Inną Niż Wszystkie.

Część druga zamyka satysfakcjonująco pewne kwestie w sposób przemyślany, np. Jamie ma pełną świadomość, że to nie on świeżo po wyjściu z szafy może służyć jako pozytywny przykład reprezentatywności, a raczej "dumny i szczery" (chociaż zarazem lekko mizoginiczny) w swej queerowości Wes.

Bonusem jest - jak na wymagania i realia gatunku - jednak całkiem udane balansowanie dwiema perspektywami pierwszoosobowej narracji: raczej potrafiłam odróżniać fragmenty Wesa od narracji Jamiego. Brawo. Rzadkość.

No musi się podobać :D
Jak Diana Palmer w najlepszych swych twórczych momentach ^_^
A zarazem... jest to "dzieło etapu". Samo w sobie średnio się zestarzeje - powstawało w 2015, a epilog w 2020 i widać w nim ewolucję! - na tle faktycznie queerowych opowieści, ale jeszcze raz: mega doceniam warsztat i dopracowanie.

10/10 na waniliowej skali.

BONUS
Na drugim biegunie mlm jest cykl Rachel Reid (o którym popełniam recenzję gdzie indziej), w którym jest obecne wszystko to, czego właśnie u Bowen i Kennedy zabrakło... i która pokazuje nie tylko, w jakim kierunku można pójść dalej z inkluzywnym pro-queerowym mlm (wciąż bez przynależności do stricte literatury queer), ale i na czym polega (akceptowalna) słabość YA/NA w porównaniu z "dorosłym romansem" ;) No przykro mi, nie przekonam się na razie jeszcze :D

Podsumowując: polecam miłośniczkom klasycznych romansów i męskich mężczyzn mających ochotę na wypad w inne rejony.
A dla czytelniczek poszukujących czegoś bardziej... to zapraszam TUTAJ
;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości