Książka podobała się

, początek mi się ciągnął , ale tylko parę stron potem nie mogłam się oderwać

początek
Autorka zaskoczyła mnie pozytywnie ,że sex nie "wychodził uszami" jak to jest u Arthur w serii Zew nocy. Jest , ale dawkowany odpowiednio

Trochę się uśmiechałam pod koniec, demony demonami ,ale wyznanie miłości idzie im jak bohaterom Diany Palmer
Lilia w następnych częściach jeszcze musi być jeszcze, Gem i Kenan, tam też się będzie działo, po drugie polubiłam ją
