Teraz jest 20 kwietnia 2025, o 14:30

SERIA: "Flight & glory" Rebecca Yarros (cedar)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 1637
Dołączył(a): 3 marca 2016, o 15:11
Ulubiona autorka/autor: Rebecca Yarros, Vi Keeland

SERIA: "Flight & glory" Rebecca Yarros (cedar)

Post przez cedar » 12 marca 2025, o 21:02

Na wstępie wyjaśnię, że będę tu omawiała całą serię, żeby się nie pogubić, zresztą te książki są ze sobą powiązane.

W wydawnictwie Must read jest to seria "Flight & glory", dawne wydanie w wydawnictwie Amber to "Odważmy się kochać".
Postaram się w miarę możliwości uzupełniać wpisy o nowe tytuły, jak tylko książki się będą pojawiały na polskim rynku.

Bo tak - książki są na nowo wydawane, ale też na nowo tłumaczone - nie tylko tytuły. Przechodzą też jakąś korektę, bo jest zdecydowanie mniej błędów - jakaś literówka czy brak przecinka, ale nie co chwilę. I końcówki zachowane, a nie jak w trzecim tomie wychodzi na to, ze bohaterka jest gender fluid, bo raz jest "powiedziałam" a raz "wyszedłem". :roll: Całość opowiada o perypetiach młodych mężczyzn w szkole wojskowej (szkolą się na pilotów śmigłowców) i oczywiście ich ukochanych. I niby jest to young adult, ale może sprawić frajdę też ludziom mojego pokroju, tj. starszej daty. ;) Bo różnica między tymi książkami a resztą twórczości Rebekki (oprócz "Fourth wing") jest taka, że tu są po prostu bardzo młodzi ludzie (20- / 20-kilka lat), ale podejmują bardzo wiążące decyzje, więc nie są to historie "o smarkaczach".

Do rzeczy!

Rany, komu się będzie chciało to czytać...

TOM 1
WSZYSTKIMI ZMYSŁAMI (Amber) / KAŻDYM SKRAWKIEM DUSZY (Must read)
Obrazek

„Wiedziała. Właśnie dlatego mama nie otworzyła drzwi. Zdawała sobie sprawę, tata że zginął”.
Ember Howard, która przez dwadzieścia lat wychowywała się jako córka wojskowego, również się tego domyśliła. Żołnierze na progu oznaczali, że tata nie wróci już do domu. Nie przypuszczała jednak, że znajdzie w sobie tyle siły, aby zatroszczyć się o pogrążoną w rozsypce rodzinę, kiedy mama tak bardzo się załamała.
W jej życiu pojawia się Josh Walker – gwiazda hokeja, nowy sąsiad i właściciel najcudowniejszych rąk, którymi nieustannie wybawia ją z opresji. Potrafi zaledwie jednym spojrzeniem, pojedynczym dotykiem wymazać cały jej ból. Chociaż Ember pragnęłaby odsunąć od siebie uczucia i sama uporać się z traumą, nie może zaprzeczyć, że bardzo ją do niego ciągnie.
Do czasu, gdy sekret Josha burzy ich świat.


Zacznijmy od tego, że widać, że to jest debiut. To jeszcze nie jest ta Rebecca Yarros, którą kocham, choć jednocześnie jest to Rebecca rozpoznawalna. Jest tu jeden z jej ulubionych chyba motywów, tzn. zanim bohaterowie się porządnie i na śmierć i życie spikną, trzeba rozwalić jakiś związek, który i tak trzyma się słabymi nitkami i chyba siłą przyzwyczajenia. Jest tu sztampowo - oczywiście, że Ember nakrywa lubego, jak chędoży jej przyjaciółkę. To wyglądało trochę jak punkt do odhaczenia, żeby niby nie było za łatwo, ale... za trudno też nie jest. Nasza Ember dość szybko pociesza się z Joshem. I niby ma jakieś tam rozterki, że tak nie wypada, że dopiero co zakończyła jeden związek, a już wskakuje w drugi, ale wiecie - można to spokojnie ominąć, bo i tak wiadomo, czym to się skończy.
Co mi się podobało - bokiem mi wychodzą już bohaterki, które są dziewicami, ale trzeba przyznać Yarros - przynajmniej nie fetyszyzowała dziewiczej błony, kiedy w końcu doszło co do czego, to bohaterka cieszyła się tym co się dzieje, bez obligatoryjnego jęczenia z bólu. I fajnie - w końcu debiut seksualny nie musi boleć, nie musi się lać krew, jakby kobieta musiała płacić za to, że ośmiela się wkroczyć na nową drogę.
Bohaterowie nie są jacyś nieprzeciętnie ciekawi, ale nie bolą. Choć uważam, że Josh mógł od razu powiedzieć swój sekret, który skrzętnie ukrywa przed Ember, ale pewnie wtedy nie byłoby książki. ;)
Co jest plusem niewątpliwym? Wątki i postacie na drugim planie. Babcia Ember jest cudowna. I nie, to nie jest typ "babci rozrabiary" czy "babci od ciasteczek". To jest kobieta, która pochowała męża, a potem syna (książka zaczyna się od wiadomości o śmierci ojca Ember), a przy tym wszystkim trzyma gardę wysoko. Wydaje się jakaś niesamowicie niezłomna, bardzo z klasą.
Podoba mi się też potraktowanie tematu żałoby, to że każdy może ją inaczej przeżywać i choć może denerwować otoczenie jak ktoś sobie z taką sytuacją radzi, to fajnie, że Yarros nie zrobiła ze wszystkich potulnych owieczek, które grzecznie płaczą w domu, kiedy nikt nie patrzy.
Ciekawe są też elementy wojskowości, które przeplatają się przez książkę - jak np. wygląda powrót żołnierzy do domu po iluśtam miesiącach na misji. Nie wiedziałam, że robi się taki oficjalny spęd i powitanie z honorami i pompą.
Trochę trudno mi był się wgryźć w książkę, ale w końcu się wgryzłam. Ten romansik jest prościutki jak na możliwości autorki, ale pamiętam, że to był jej debiut i w sumie miło widzieć, że autorka się bardzo rozwinęła.
Moja ocena: 6/10

TOM 2
KU NIEBU (Amber) / KAŻDĄ CZĄSTKĄ SERCA (Must read)
Obrazek

Zakazana miłość, adrenalina i wybór, który może zmienić wszystko. Tę historię poczujesz każdą cząstką serca.
Dwudziestoletnią Paisley Donovan rodzice traktują z największą troską. Być może cierpi na tę samą chorobę, na którą zmarła jej siostra, ale zamierza doświadczyć w życiu jak najwięcej, nawet jeśli byłoby to niebezpieczne. Pewnego dnia Jagger Bateman ratuje ją z wody i nie tylko wdmuchuje powietrze do jej płuc, ale również rozpala duszę.
Jagger uczy się w prestiżowej akademii lotniczej. Jest przystojny, lekkomyślny i idealny dla dziewczyny, która pragnie zakosztować pełni życia. Jednak Paisley to córka jego dowódcy, a jej chłopak to największy rywal Jaggera. Dziewczyna musi zdecydować, jak bardzo zdoła zaryzykować dla człowieka, przez którego zbyt mocno bije jej nadwyrężone serce.
Wkraczają na niebezpieczne terytorium – jeden zły ruch, a rozbiją się i spłoną…


Pamiętacie, jak pisałam tam gdzieś powyżej, że debiut, że autorka się rozwinęła? Zrobiła to doskonale już w drugim tomie!
Och, mniam mniam, jak to mi się dobrze czytało! Tu już Yarros odpuściła nieco klasykę. Tak, mamy jeden związek do rozwalenia i pojawia się tajemnica, która na koniec walnie nas w łeb. I za to tę kobietę kocham. Ale po kolei.
Paisley (tak, imię jak ten wzorek) faktycznie jest w rodzinie, która na nią dmucha i chucha i kontroluje ponad miarę, choć nieco ich rozumiem, bo dziewczyna faktycznie serce ma chore, musi pilnować pulsu, zdrowego odżywiania się, w perspektywie ma skomplikowaną operację, której się boi i w której skuteczność nie wierzy. Ma też chłopaka, którego jej rodzina uwielbia, jest idealnie skrojony pod pewien ideał i zarówno matka jak i ojciec Paisley traktują go już jak zięcia.
I tu na chwilę się zatrzymam - ten jej chłopak (Will Carter) to naprawdę porządny, świetny facet. I to mi się szalenie podoba, że nie poszło w sztampę, że on miałby być dupkiem i puścić dziewczynę w trąbę - on jest od początku do końca naprawdę spoko facetem.
No i na to wkracza Jagger - kumpel Josha z pierwszej części cyklu. Bawidamek, świetny pilot, na czole ma niemal napisane "KŁOPOTY". Wiadomo, że między nim a Paisley zadzieje się prawdziwa miłość, ale tu wkraczają też przyjaciele (poznajemy też Graysona, który będzie romansował w części trzeciej), wspólne mieszkanie, gotowanie, egzaminy i rywalizacja z Willem. Will nie jest półgłówkiem, skończył West Point i jest trochę sztywny, ale dla Jaggera to konkurencja nie tylko o dziewczynę, ale i na polu... no może nie bitwy, bo są dopiero w szkole, ale walczą o tytuł najlepszego na roku. Obaj są inteligentni i zawzięci i jeśli chodzi o mnie ich relacja była jednym z fajniejszych punktów tej książki. Kiedyś spotkam Rebekkę i ucałuję ją za to, że tak poprowadziła tę historię. Mogłam się ekscytować, trzymać kciuki, a jednocześnie nie miałam jakiegoś palanta po drugiej stronie, tylko zdolnego młodego człowieka, który jest godnym przeciwnikiem. Panowie będą musieli sobie dużo poukładać, ale zapewniam was - ten wątek jest super, że paluszki lizać.
Co z dziewczynami? Paisley zaprzyjaźnia się z Ember, choć Ember jest tu już dość mało (wiadomo, jej czas był w pierwszym tomie), plącze się też Sam, przyjaciółka Ember. Frapująca jest też przeszłość Jaggera (oj, zdziwiłam się, kiedy wyszło, jaką ma rodzinę - zdrowo popieprzona historia) oraz powracająca, nie dająca o sobie zapomnieć choroba Paisley. Szczerze mówiąc trochę się bałam, że tu będą takie dramaty, że będę skowyczeć ze złamanym serduszkiem.
Dobrze mi się to czytało. Bardzo pysznie. Od A do Z. Wiem, Jagger to hulaka, ale to w gruncie rzeczy przyzwoity facet, tylko trzeba go lepiej poznać.

Moja ocena: 8/10 (mocno, co nie?)

Zapisuję już, ciąg dalszy nastąpi.
Albo jestem szaleńczo zakochany w twoim chłopaku, albo cholernie się go boję - stwierdza Ridoc pod nosem. - Jeszcze nie zdecydowałem.
- Rebecca Yarros Onyx storm

Avatar użytkownika
 
Posty: 1637
Dołączył(a): 3 marca 2016, o 15:11
Ulubiona autorka/autor: Rebecca Yarros, Vi Keeland

Post przez cedar » 17 marca 2025, o 00:42

Dobra, skończyłam to, co zostało wydane do tej pory.

[Okładek polskich na razie nie ma, więc nie pokażę.]
[Znaczy się są Amberowskie, ale są abominacyjne.]

TOM 3
PONAD MARZENIA (Amber)

Jeden błąd nie przekreśla całego życia. Kiedy się zgubisz, drogowskazem jest miłość.
Grayson – twardy, zamknięty w sobie, ma jeden cel: zostać pilotem. Samantha – nowa współlokatorka Graysona i jego kolegów ze szkoły lotniczej, piękna, nieco szalona i bardzo nieszczęśliwa. Oboje ukrywają rozpacz i poczucie winy. Czy miłość wyrwie ich z piekła wspomnień?
Grayson: Skończyć szkołę i usiąść za sterami helikoptera. To moje marzenie. Pozwalało mi nie myśleć o chwili sprzed pięciu lat, kiedy mój świat się zatrzymał. Ale Samantha sprawiła, że znów zaczął się kręcić. Stała się moją ziemią, wokół której krążę – planetą zapierających dech krajobrazów, dzikich rzek, gorących wulkanów i oceanów tajemnic. Nie wiedziałem jeszcze jak bolesnych…
Samantha: Chcę zapomnieć. O tej jednej chwili, która kosztowała mnie utratę wszystkiego – szacunku ludzi, miejsca w college’u, szansy na studia. Uciekałam przed przeszłością, przed sobą samą. Aż spotkałam Graysona. Nie zamierzałam odkrywać jego sekretów. Miałam dość własnych. Ale nie mogłam przestać myśleć, co się kryje za murem, jakim się otoczył. Lecz może każda kolejna bariera, jaką zburzę, przybliża mnie do prawdy, na którą nie jestem gotowa.

No dobrze, to co ja sądzę? Zaczęło się super. Graysona poznałam już w drugim tomie i już wiedziałam, że fajnie się będzie czytało o takim gościu jak on. A on jest ambitny, skryty, wręcz mruk. Niewiele o sobie mówi, więc tak naprawdę facet jest jedną wielką tajemnicą.
A obiektem jego zainteresowania będzie Sam, najlepsza przyjaciółka Ember, jego kompletne przeciwieństwo. Zderzenie tych dwóch światów dostarcza sporo radości, mnóstwo cudnych scen (jak choćby wynoszenie Sam z baru ze striptizem XD), iskrzy aż miło, ale też nasi bohaterowie muszą się raz, że dotrzeć, a dwa, że dobrze poznać. No i tu przechodzimy do sedna sprawy - Sam ma swoją tajemnicę, którą nie chce się z nikim dzielić, a Grayson swoją. Trochę potrwało nim się dowiedziałam, co to za sekretów tak pilnie strzegą i oczywiście - ich przekonanie, że "ojojoj jestem złym człowiekiem" jest zzzzzzzzzz... z kosmosu.
Spoiler:

Trochę Yarros przesadza z tym poczuciem winy, ale podobało mi się, jak się zaczęły sprawy rozwiązywać - szczególnie ta Sam. Sama ogarnęła inne studentki z podobnymi doświadczeniami i ruszyła do boju.
No... oboje mieli coś do przepracowania.
Co mnie wkurzało na koniec, to przeciąganie struny z postawą Sam wobec związku z Graysonem. Ona sobie tak wbiła w głowę przekonanie, że nie mogą być razem, że gdyby istniała naprawdę, to bym ją w łeb strzeliła.
Facet jej mówi, że ją kocha i chce z nią być.
Rodzina jej mówi, że on ją kocha i chce z nią być.
Przyjaciele jej mówią, że on ją kocha i chce z nią być.
Ona sama też oczywiście go kocha i chce z nim być.
Nawet jego była, o którą się wszystko niby rozbijało, mówiła mu, że on ją kocha i chce z nią być.
Co robi Sam? Słucha pieprzenia młodszej siostry Graysona, która sobie coś ubzdurała i nie wiedzieć czemu dąży do spełnienia jakiegoś dziwnego ideału. I oczywiście Sam się chowa w skorupie. No wkurzałam się o to jak nie wiem. Na szczęście wszyscy się ogarnęli i mamy HEA (czy to jest spoiler? wiadomo, ze HEA!).
Za plus uznaję też to, że Yarros porozrzucała tu i ówdzie różne informacje, niby nic konkretnego, ale były jak okruszki z chleba, które potem logiczne doprowadziły do wyjaśnienia pewnego problemu Graya (ale już nie powiem jakiego, żeby wszystkiego nie zaspoilerować).

No fajni ci piloci, tylko...

TOM 4
WBREW POŻEGNANIOM (Amber)

...psia mać. Nastąpił tom nr 4.
Josh Walker chciał być pilotem i został nim. Marzył o December Howard i jest z nią. Wiele razem przeszli, kochają się, ona kończy studia, mieszkają razem. Ale Josh jest żołnierzem i armia wysyła go do Afganistanu. Już tam był i omal nie zginął. Ember jest przerażona, bo w Afganistanie straciła ojca. Ta śmierć nauczyła ją, że bywają przeszkody, z którymi nawet miłość nie może wygrać. Ale może trwać. Wbrew tragediom, dramatom i pożegnaniom…


Nie powiem, początkowo mi się bardzo podobał. Chłop kończy szkołę pilotów i zgodnie z przeznaczeniem wysyłają go na misję. Czyli zderzamy się z konsekwencjami podjętych wcześniej decyzji. I naprawdę rozumiem ten ból rozstania, lęk Ember, a jednocześnie chęć Josha, by to robić, by się sprawdzić i wrócić tam, gdzie kiedyś ucierpiał.
I srrruuuuu ucierpiał ponownie i to poważnie.
I od tej pory mnie, jako czytelniczkę, trafiał szlag za szlagiem. :disgust:
Zaczęło się takie pierdzielenie w tej historii, że rwałam włosy z głowy. Ok, dużo rozumiem - Josh jest ranny, ma traumę, śnią mu się koszmary, ma poczucie winy. Ember z kolei cieszy się, że ma go znów ze sobą (więc mogą się bzykać), jednocześnie boi się, że on tam wróci i coś mu się stanie - no jest to zrozumiałe. Ale kurde czy tego faceta ktoś postrzelił w mózg? Raz mówi o ślubie, potem bredzi, że ona zasługuje na coś lepszego, potem planuje ślub, potem znowu, że na nią nie zasługuje sratatata to pierdololo trwało tak długo i bez sensu, że naprawdę pod koniec miałam nadzieję - NADZIEJĘ!!! - że oni ze sobą zerwą, on wróci do tego swojego Afganistanu i tam zginie. Noż serio... Poza tym pojawił się jakiś dziwny wątek z jego przeszłości z motorami - na co to było? Nic z tego nie wynikało poza tym, że facet lubi adrenalinę. No i ok, może jeszcze to, że się zmienił. Ale tak serio ten wątek to była kolejna podwalina do rozwalenia związku - serio, Josh bardzo pilnie pracował, żeby Ember rzuciła go w diabły, non stop zmieniał zdanie, łamał obietnice i podejmował decyzje bez rozmowy z nią. GRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!!!!!!! :facepalm:
Dobrze, że w końcu się ogarnęli i książka się skończyła.

Z tej części nie jestem zadowolona. Serio, do czasu akcji, w której Josh został ranny było dobrze, potem to już...
Zresztą serio gość jest ranny i pozszywany w szpitalu, ledwo żywy, zmęczony... ale oczywiście, że mógłby reklamować skuteczność viagry, bo przecież nigdy nie będzie tak padnięty, żeby mu nie stanął.
I do tego jeszcze
Spoiler:


Ale piątą część przeczytam jak w końcu będzie. Tu już wszyscy są ogarnięci, ustawieni, rodziny pozakładali. Piąta część ma być o Morgan - dobrze życzę tej dziewczynie, więc będę czekała na jej historię.
Albo jestem szaleńczo zakochany w twoim chłopaku, albo cholernie się go boję - stwierdza Ridoc pod nosem. - Jeszcze nie zdecydowałem.
- Rebecca Yarros Onyx storm


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość