
Liberty napisał(a):Byłam na "Flow" - cudny film i na "Nosferatu" i ....mam przemyślenia. Ale nie wiem czy warto się uzewnętrzniać.
cedar napisał(a):Liberty napisał(a):Pytałaś o "Babygirl" - początek był spoko, dobre napięcie i rozpracowywanie sytuacji, ale... jak już oboje kiwnęli główkami, że tak, ok, idziemy do łóżka, to mój poziom żenady furnął w sufit. Sceny między nimi były imho nieangażujące i raczej wywoływały śmiech politowania (cała sala się śmiała) niż to co chcą nam wmówić krytycy - że film jest jakiś super odważny i przełamujący tabu. W życiu - jest nudny i drewniany. I niesmaczny. I niewiarygodny, bo za nic w świecie nie uwierzę, że Antonio Banderas nie jest w stanie zaspokoić kobiety.
W dodatku Kidman... nie krytykuję ludzi za poprawianie urody, zresztą wiem jak to jest jak człowiek chce z jakiegoś powodu iść pod nóż. Jestem za, na maksa, wszystko jest dla ludzi. Ale kurczę, to dobra aktorka, a jest tak ponaciągana, że traci możliwość ekspresji. Usta jej się już chyba nie domykają.
Chłopak, który grał u jej boku ma za to szansę na świetną karierę - ma w sobie niesamowity magnetyzm i przyciąga wzrok.
Do momentu zacieśnienia relacji film był naprawdę dobry, pomyślałam nawet wtedy, że gdyby seria o Greyu podeszła do sprawy poważnie, to tak powinna wyglądać. Ale później... meh...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość