Strona 1 z 1

Kryminał pod psem (cykl) - Marta Matyszczak (Janka)

PostNapisane: 11 marca 2020, o 16:46
przez Janka
Do cyklu "Kryminał pod psem" Marty Matyszczak należy 7 tomów:
1. Tajemnicza śmierć Marianny Biel
2. Zbrodnia nad urwiskiem
3. Strzały nad jeziorem
4. Zło czai się na szczycie
5. Morderstwo w hotelu Kattowitz
6. Trup w sanatorium
7. Wypocznij i zgiń

Wydawanie cyklu rozpoczęto w 2017 roku, cykl jeszcze nie jest zakończony.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wszystkie książki cyklu posiadają podobne cechy:
Głównymi bohaterami cyklu są Szymon Solański, Róża Kwiatkowska oraz kundelek Gucio.
Szymon Solański i Róża Kwiatkowska znają się od szkoły podstawowej. Już wtedy się lubili i przyjaźnili, a Róża zawsze była w Szymonie zakochana.
Szymon przez wiele lat pracował w policji, a obecnie prowadzi agencję detektywistyczną Solan w Chorzowie.
Róża była dziennikarką, a po stracie pracy została youtuberką.
Każdy tom cyklu zawiera oddzielną sprawę kryminalną do rozwiązania. Śledztwo nie zawsze stanowi największą część treści, bo oprócz wątków kryminalnych, są tam także różnorodne wątki obyczajowe i społeczno-obyczajowe.
Narracja w książkach składa się z partii prowadzonych przez narratora wszystkowiedzącego naprzemiennie z partiami prowadzonymi w pierwszej osobie z punktu widzenia pieska Gucia. W niektórych tomach dochodzą także partie opowiadane przez świadka jakichś wydarzeń, które miały miejsce przed wielu laty.
Sposób narracji, dopuszczający do głosu pieska, sprawia, że książki nabierają lekkości i humoru. Panuje w nich miła atmosfera, luz i pogoda ducha. Jest to bardzo przyjemne w czytaniu i bardzo poprawia nastrój wszystkich książek, w których jest bardzo dużo przeróżnych smutnych wątków, tragedii, traum, dramatów, a nawet patologii.
Nie nazwałabym tych książek komediami kryminalnymi, choć sceny, podczas czytania których można się śmiać lub chichrać, znajdują się w każdym tomie. Różnica polega na tym, że w klasycznych komediach kryminalnych humor i dramat występują łącznie, a w cyklu pani Matyszczak się przeplatają. Bardzo duża część humorystyczna znajduje się w opowieściach Gucia, ale tak samo dużo wynika z bardzo trudnego charakteru Róży, która jest głośna, żywiołowa, wymagająca, niegrzeczna, bezkompromisowa i pozbawiona wielu pozytywnych uczuć. Ścieranie się przeciwstawnych sobie charakterów głównych bohaterów jest bazą do wielu komicznych sytuacji.

Dodam tutaj moje opinie o każdym tomie, które znajdują się w wątku Polska strefa, tylko muszę je najpierw trochę posprzątać.
Bardzo serdecznie zapraszam wszystkich do dodawania tu swoich opinii i recenzji, to będziemy mieć wszystko na kupie.

W tej chwili jestem w trakcie czytania tomu nr 7.
Moja dotychczasowa ocena poszczególnych tomów wygląda następująco:
tom 1 - 2 pkt.
tom 2 - 1 pkt.
tom 3 - 3 pkt.
tom 4 - 3 pkt.
tom 5 - 2 pkt.
tom 6 - 3 pkt.
tom 7 - jeszcze nie wiem, ale wszystko zmierza w kierunku 3 pkt.
(Oceny przyznaję w skali od 0 do 3, gdzie 0 oznacza bubla, 1 oznacza OK, 2 dostają ode mnie książki mocno wyróżniające się czymś na plus, a 3 książki idealne dla mnie, które bardzo pokochałam.)

PostNapisane: 11 marca 2020, o 17:22
przez Janka
"Tajemnicza śmierć Marianny Biel"
Książka była bardzo dobra. Podobał mi się styl narracji i subtelny dowcip ukryty w monologach pieska.
Pod względem kryminalnym było bardzo dobrze. Ładnie zostałam zaskoczona na końcu.
Bohaterowie wydali mi się za mało zróżnicowani. Ani jedna osoba w książce nie była szczęśliwa, wszyscy mieli kłopoty lub traumy, z którymi zupełnie nie potrafili sobie poradzić.
Środowisko, w którym toczy się akcja, było przygnębiające, a wiele wątków graniczyło z patologią. Jednak pani autorce doskonale udało się połączyć elementy poważne i zabawne, przez co książkę czytało mi się bardzo lekko.

"Zbrodnia nad urwiskiem"
Niestety nie podobała mi się prawie wcale. Gdyby nie piesek i fragmenty opowiedziane z jego punktu widzenia, to w książce nie byłoby niczego dobrego dla mnie.
Uwielbiam Gucia i jego przemyślenia.
Kryminał był bardzo przewidywalny i słaby. Rozwiązanie zagadki było praktycznie podane na tacy już na początku.
Bohaterowie wydali mi się przesadzeni i za dziwaczni. Ich zachowanie było nie zawsze dobrze umotywowane. Niektóre czynności wykonywali chyba tylko po to, by uniemożliwić bohaterowi szybkie rozwiązanie zagadki kryminalnej, bo żadnego sensownego celu nie było widać.
Listy, wprowadzające wątek historyczny, zamiast ubarwić książkę, opóźniały rozwój wydarzeń. Było ich tak mało i były tak krótkie, że bohater powinien móc się z nimi zapoznać w jeden wieczór, dlatego rozkładanie ich na całą książkę było nieuzasadnione.
Główny bohater jest strasznie biedny z tym swoim smutkiem spowodowanym wyrzutami sumienia. Razem z żałobą i żalem po utracie dziecka jest już za dużo nieszczęścia, które spotkało jedną osobę.

****************

Marta Matyszczak ma talent do tworzenia bardzo dziwnych, wręcz kuriozalnych bohaterów i pokręconych sytuacji. Jej historie mają głębię, a opowiada je ubarwiając wieloma przeróżnymi aspektami.
Zgadzam się w pełni z wypowiedzią Roberta Ostaszewskiego z tylnej okładki pierwszego tomu, który nazwał ten styl "słodko-gorzkie, skrzące się humorem historie kryminalne" oraz z Martą Mizuro, która bardzo celnie napisała: "Choć autorka poczucie humoru ma pierwszorzędne, nie tworzy parodii ani czarnej komedii. Opowiada całkiem poważną historię kryminalną, której charakteru dodają śląskie realia, nietuzinkowi bohaterowie i jedyny w swoim rodzaju pies."
Natomiast innych recenzentów chyba poniosło. Na tylnej okładce drugiego tomu pan Przemysław Garczyński napisał "Jest śmiesznie, ale i niebezpiecznie, a największe zagrożenie tkwi w tym, że nie oderwiecie się od lektury ani na moment, chyba że zrywając boki." Nie wiem, jaką książkę on czytał, ale chyba nie tę, bo to nie jest ten rodzaj humoru, by zrywać boki.
Na tomie trzecim pani Maria Olecha-Lisiecka z "Dziennika zachodniego" nazwała książkę "rasową komedią kryminalną". Jakoś nie potrafię w to uwierzyć, znając już styl pisania Marty Matyszczak oraz głównych bohaterów cyklu, przepełnionych smutkiem aż do bólu.

PostNapisane: 11 marca 2020, o 23:36
przez Janka
"Strzały nad jeziorem"
Było bardzo fajnie pod względem kryminalnym. Bardzo ciekawie w sferze romansowej. Jeszcze ciekawiej w sferze obyczajowej.
Znowu znalazła się w książce bardzo urozmaicona galeria postaci.
Zgadłam, kto był mordercą, a i tak zostałam na końcu zaskoczona pełnym wytłumaczeniem przebiegu zdarzeń oraz decyzją końcową rozwiązania skomplikowanej sytuacji.
W obu poprzednich tomach nie było osób szczęśliwych. Wszystkie postacie miały wielkie problemy i niosły bagaż doświadczeń ponad ich siły. W tym tomie było inaczej. Pojawiły się osoby radzące sobie całkiem dobrze z życiem. Znalazło się tam więcej optymizmu.
Książka zaczęła się od informacji, że w międzyczasie zlikwidowane zostały dwa duże problemy głównych bohaterów: Solański już nie jest biedny, a Kwiatkowska już nie jest otyła. Przestraszyłam się, że za chwilę odrośnie brakująca łapka Gucia, ale na szczęście nie wydarzyły się żadne cuda.
Działo się bardzo dużo. Zwroty akcji były częste i nieprzewidywalne. Bohaterzy byli pełni uroku, a prym wśród nich wiódł piesek Gucio, bardzo cwany, bardzo zarozumiały i mający bardzo dobrze opanowaną sztukę manipulowania jego „człowiekami”.

"Zło czai się na szczycie"
Ponownie mogłabym napisać wszystko wyłącznie w superlatywach, bo nie było w książce ani jednej literki, która by mi się nie podobała.
Rozwiązanie zagadek kryminalnych mnie zaskoczyło, a postacie książki wprowadziły tam taki galimatias, że nawet nie jestem w stanie sama stwierdzić, czy w końcu zgadłam, kto był mordercą, czy jednak nie. Dużo można było się domyślić, ale nic nie było całkowicie oczywiste.
Pod koniec książki znalazła się piękna scena sensacyjna, która skończyła się dobrze, podobnie jak w części pierwszej, tylko dzięki mądrości pieska Gucia.
Z książki na książkę znajduje się w tekście coraz więcej zabaw słownych i fajnych skojarzeń lub porównań.
Gucio staje się coraz bardziej zarozumiały i jest to tak urocze, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie polubić bardzo zarozumiałych ludzi. Ale jednak nie, chyba aż tak daleko się nie posunę. Bo u ludzi nie jest to urocze.
Bohaterowie są pokrzywdzeni przez los, a zdarzenia są głównie niekomediowe. Tam bywa smutno, gorzko i źle. Natomiast humor wynika ze specyficznej narracji, w której akcja opowiadana jest miejscami przez pieska. Piesek ma dużo uroku, ciepła i wiary w lepszą przyszłość. Poza tym przeszadł w życiu wielkie traumy, w wyniku których m. in. jest gotowy poczęstować się każdą kiełbaską, która będzie się znajdowała w okolicach jego pyska, a jeśli się nie znajduje, to on wymyśli, co zrobić, by zmniejszyć odstęp. Dla kiełbaski jest gotowy nawet przerwać na chwilę czynności detektywistyczno-śledcze, którymi się zajmuje ze swoim panem, Szymonem i jego koleżanką Różą.

PostNapisane: 13 marca 2020, o 01:57
przez Janka
Książka "Morderstwo w hotelu Kattowitz" bardzo dobrze mi się czytała do samiutkiego końca.
Szkoda tylko, że nie jest wolna od wad.
Kryminał był tam bardzo słabo ujęty. Śledztwo jakieś niby było, ale całkowicie nieprofesjonalne i w sumie bez jakichkolwiek wyników. Do kicia trafiały osoby, na które Szymon lub Róża rzucali nieprzemyślane podejrzenia. Policja niczego nie weryfikowała, tylko czekała na dalsze sugestie. Gdyby przestępcy się nie przyznawali do swoich czynów dobrowolnie, to w sumie nie wiadomo kogo policja musiałaby oskarżyć. Na dokładkę przestępcy nie mieli nawet powodu, żeby się przyznawać. Chyba rzucali monetą i jak wyszedł orzełek, to szli się przyznawać, a gdyby była reszka, to nadal siedzieliby cicho. O ich motywach do zbrodni nawet nie będę się wypowiadać, bo mogłabym używać tylko wyrazów, które na forum są niedozwolone. Tak głupich przestępców chyba jeszcze nie spotkałam w żadnej książce.
Z powodu wątków kryminalnych na pewno nie opłaca się czytać tej książki. Nie powinna nawet stać w księgarniach na regałach z kryminałami, a tam właśnie stoi.
Oprócz sprawy morderstwa, były jeszcze wątki związane z włamaniami i im też czegoś brakuje, ale mam nadzieję, że sprawa wróci w następnym tomie i będzie można zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Najlepiej w ogóle nie wnikać w sens postępowania każdego z bohaterów, bo się można go wcale nie dopatrzeć. Chyba nikt nie robił tam niczego, co by miało ręce i nogi. Bohaterowie doskonale wiedzieli czego chcą i co jest im potrzebne, ale zawsze postępowali odwrotnie, jakby ich mottem przewodnim było "jak najlepiej zaszkodzić samemu sobie".
W książce było dwóch bohaterów, którzy zajmowali dość sporą część tekstu, w przypadku których do końca nie dowiedziałam się, z jakiego powodu oni tam w ogóle byli. Nie wnieśli niczego do żadnego z wątków. Nie byli w żaden sposób z niczym i z nikim powiązani. Pełnili dokładnie taką samą rolę jak dwaj dziadkowie w loży w Muppet Show. Niestety nie wiem, czemu miało to służyć.

Ale mimo tego marnego kryminału i dziwnej działalności bohaterów dla mnie książka i tak jest bardzo dobra.
Poza wątkiem kryminalnym nie zmieniłabym w niej niczego, a na pewno nie ruszałabym doboru słów, budowy zdań, stylu wypowiedzi oraz narracji. Wszystko zawsze w książkach jest takie "ą, ę, bułkę przez bibułkę", a tu było po ludzku. Nawet jak było po psiemu, to było po ludzku. Dialogi w języku potocznym sprawiły, że książka stała się autentyczna, co bardzo mi się podobało.

PostNapisane: 15 marca 2020, o 00:53
przez Janka
"Trup w sanatorium"
W książce jest prawdziwy wątek kryminalny i prawdziwe śledztwo, a tego trochę brakowało w poprzednich tomach.
Mogłabym napisać bardzo długą opinię o książce, tylko sama nie wiem po co, bo składałaby się wyłącznie z hymnów pochwalnych i skończyłoby się tym, że musiałabym szukać synonimów do wspaniały i perfekcyjny, żeby się za bardzo nie powtarzać z przymiotnikami.
Dlatego zaliczę całą recenzję w skrócie:
Wątki kryminalne i obyczajowe: świetne. Bohaterowie: pięknie skonstruowani i bardzo spójni. Napięcie: rośnie i trzyma do końca. Przeplatanie historii i czasów obecnych: wspaniale rozplanowane. Styl: bardzo ładny. Opisy: idealne. Dialogi: ciekawe. Polszczyzna: atrakcyjna. Humor: delikatny. Całość: doskonała. Moja subiektywna ocena: książka rewelacyjna. Gotowe.
Pani Matyszczak tym razem sobie jeszcze bardziej utrudniła robotę, bo zamiast zwykłego narratora w trzeciej osobie, opowiadającego historię współczesnym językiem potocznym, na przemian z psim narratorem, opowiadającym tę samą historię w pierwszej osobie ze swojego, psiego punktu widzenia, dołożyła jeszcze w każdym rozdziale bardzo dużą część w formie pamiętnika z 1977, gdzie historia opowiadana jest językiem grzeczniejszym i bardziej zbliżonym do literackiego.
Czytając część historyczną byłam cały czas pod wrażeniem, bo napisane było wszystko tak barwnie, jakby pani pisarka sama to przeżyła. Towarzyszyła mi ciągle myśl "skąd ona to wszystko wie?" i "czy opowiedziane fakty historyczne są poparte źródłami?". Zagadka rozwiązała się na końcu: autorka bazowała na wspomnieniach swojej mamy i mocno ciągnęła ją za język.

PostNapisane: 13 marca 2021, o 04:23
przez Janka
"Wypocznij i zgiń"
Tom nr 7.
Historia kryminalna była bardzo ciekawa i trzymająca w napięciu, a rozwiązanie zagadki ładnie przemyślane.
Piesek Gucio z tomu na tom jest coraz cudowniejszy i coraz mądrzejszy. Szkoda, że ludzie nie są aż tak mądrzy. To znaczy, niektórzy są, ale szkoda, że nie większość.
Jak zwykle najbardziej podobała mi się sfera językowa książki, choć tym razem mam ogromne zastrzeżenia do dialogów, bo wydają mi się za chamskie i za ordynarne. Nie mogę uwierzyć, że ludzie naprawdę w taki sposób mogliby się do siebie zwracać.
Główna bohaterka, czyli Róża Kwiatkowska, daje z siebie wszystko, by można jej było bardzo nie lubić.

"Las i ciemność"
Tom nr 8.
Ten tom uważam za najlepszy z wszystkich, lepszy nawet od tomu nr 6. Podobało mi się w nim wszystko.
A jak mówię, że wszystko, to mam na myśli naprawdę wszystko. Nawet Różę. Początkowo myślałam, że wynajdę jakiś sposób na to, by wejść do książki, zabić ją i wreszcie uwolnić świat od niej oraz od jej nadpobudliwości, podłości i chamstwa. Ale kawałek dalej zaczęłam ją rozumieć. Ona nie miała łatwo w życiu. Całe jej otoczenie, łącznie z osobami jej najbliższymi, które powinny ją kochać, lubić i otaczać opieką, miały ją w nosie. Róża nie interesowała nikogo. Była dla innych pośmiewiskiem, celem głupich żartów i ofiarą, a dla rodziców ciężarem i wymówką dla ich niedoskonałości i nieumiejętności. Nic dziwnego, że teraz nie wierzy w ludzi, nie oczekuje od nich ani serdeczności, ani empatii i spodziewa się po nich najgorszego.
Wątek kryminalny toczył się na trzech poziomach: w roku 1999, w roku 2014 oraz obecnie, czyli chyba w 2020 (lub 2019). Akcja skakała między tymi okresami, by czytelnik mógł sukcesywnie poznawać wydarzenia z tych lat. Ale nie kryminał był tam najciekawszy, lecz strona obyczajowa tej historii. Bo choć przeplatały się wydarzenia związane z trzema morderstwami, to wszystkie sprawy dotyczyły cały czas jednej pokręconej rodziny. A wszystko to na przepięknych terenach Puszczy Augustowskiej.
Pierwsza ofiara miała zaledwie 16 lat i tego chłopca najbardziej mi szkoda. Nie tylko ci, którzy umarli, byli tam ofiarami, bo ofiar w tej książce było więcej. Złe czyny jednych osób i złe decyzje innych, powodowały bardzo niedobre skutki dla całego ich otoczenia.
W książce było bardzo dużo sytuacji, które mnie zasmucały. Wolę, gdy ofiarami morderstw w kryminałach są źli ludzie, których mi nie szkoda. Tutaj tak nie było.
Na szczęście ogromną część wydarzeń jak zwykle opisywał czytelnikowi piesek Gucio, który ma ogromne pokłady inteligencji, humoru i uroku. Gucio potrafił idealnie osłodzić i umilić mi czytanie o tych wszystkich złych wydarzeniach i niegodziwych ludziach. Bardzo zazdroszczę Guciowi umiejętności dobierania wyrazów do sytuacji. Też bym chciała posiadać taki dar lub talent.
Książka kończy się ślubem Róży i Szymona, a potem następuje tak zaskakujący cliffhanger, że podejrzewam, że duża część czytelników całkowicie przestała sypiać ze stresu oczekiwania na to, co będzie dalej w następnym tomie. Ja na szczęście spałam dobrze, ale oczy ze zdziwienia zrobiły mi się tak wielkie, że możliwe, że będę je dawała operacyjnie zmniejszać.

Obrazek

************************

Marta Matyszczak jest świetna i bardzo się cieszę, że odkryłam jej książki. Nie pisze klasycznych kryminałów, ale stworzyła swój własny styl, który jest nie do podrobienia dla kogoś o mniejszym poczuciu humoru i gorszym wyczuciu sytuacji.

Tom nr 7 dostał ode mnie 2 punkty na 3 możliwe, a tom nr 8 oczywiście pełniusieńkie 3.

Ukazał się już także tom nr 9, "Noc na blokowisku".

Obrazek

PostNapisane: 13 marca 2021, o 11:09
przez gosiurka
Zapisałam do przeczytania i pierwszą Tajemniczą śmierć mam już na półce w Legimi :smile:

PostNapisane: 14 marca 2021, o 01:59
przez Janka
Bardzo jestem ciekawa, co powiesz po przeczytaniu. Szczególnie o Guciu.

PostNapisane: 5 czerwca 2021, o 15:59
przez Księżycowa Kawa
W sumie kryminały mnie nie interesują, ale chyba to mogłabym przeczytać, przynajmniej spróbować z pierwszym tomem, choć chwilowo chyba nie będzie okazji.

PostNapisane: 6 czerwca 2021, o 00:03
przez Janka
Mnie w nich najbardziej urzeka narracja z punktu widzenia pieska Gucia. On jest cudowny.

PostNapisane: 8 czerwca 2021, o 19:48
przez giovanna
Utknęłam przy Zło czai się na szczycie i jakoś nie mogę się zabrać za resztę chyba przez to że bardzo nie lubię Róży.