Przeczytałam
"Szlachetnego łajdaka" i
"Rozpustnika i dziewicę". Jak dla mnie druga była duuużo lepsza. Przyjemniej mi się ją czytało, była bardziej zajmująca i uporałam się z nią szybciej
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Pierwsza, mimo bardziej charyzmatycznej bohaterki, to dla mnie były takie flaki. Uszło, było sympatyczne, ale głównie łazili w kółko wokół siebie i nic ciekawego się nie działo. Końcówka była dobra - kiedy włamali się do sypialni tej dziewczyny, a do niej akurat przyszedł kochanek oknem, a później ich wszystkich nakryli jej rodzice i poszła fama o orgii
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Wracając do dwójki, bohater początkowo dość mocno działał mi na nerwy. Miał Evelyn za idiotkę, głupią kukiełkę, którą tylko chciał przelecieć. Wiadomo, dobrze, że od razu się w niej nie zakochał na śmierć, bo byłoby to nudne, ale denerwować mnie zaczęło jego podejście. Moment uwięzienia go w tym lochu był bezcenny
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Tak samo jak komentarze wychowanków sierocińca i jak mu surowego ziemniaka wrzucili na kolację, którym przy okazji zarobił w mózgownicę
Tylko ta scena seksu później w tej piwnicy była jakaś dziwna i strasznie szybka
![jezyk :P](./images/smilies/new_tongue.gif)
Ale oni chyba dość mocno je wycinali, bo w jedynce nie było żadnej opisanej. Nie to, że mi brak opisów przeszkadzał, to takie spostrzeżenie wyłącznie
Fajne było jak St. Aubyn starał się zachowywać poprawnie i po dżentelmeńsku, bywać w towarzystwie i jak sam się przed sobą usprawiedliwiał i wymyślał wymówki z kosmosu. Genialne były również rozmowy, które Saint toczył ze swoim lokajem i jak go wystraszył, kiedy w środku nocy zażyczył sobie skonsultować się z nim odnośnie swojego potencjalnego ożenku. Pośmiałam się trochę przy tej książce, pierwsza mnie tak nie bawiła
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Brat Evelyn mnie taaak wnerwiał! Bym go za łeb złapała i wsadziła do jakiejś beczki z deszczówką. Okropny, despotyczny burak. Sam zmuszał siostrę, żeby udawała skończoną idiotkę przed znaczącymi ludźmi, a jednocześnie faktycznie za taką uważał. Wszelkie próby okazania przez nią jej prawdziwego charakteru od razu tłamsił. Mamusia też nie była lepsza. Nigdy nie poszła za córką, tylko zawsze Victor i jego kariera polityczna. To że kandydaci do ręki bohaterki musieli wkupować się i mu jakieś stanowiska załatwiać było strasznie wkurzające
Końcówka nie do końca mi pasowała. Trochę zamotane to było i potoczyło się zbyt szybko. O dziwo miałam chęć poczytać epilog do tej historii i żałowałam, że go nie ma. Zazwyczaj epilogi nie są mi potrzebne do szczęścia. No ale w końcu St. Aubym powiedział na głos, to co mu leżało na wątrobie, a raczej na sercu, a takie wydarzenie było zdecydowanie warte, aby się dłużej na jego temat rozpisać
Z tego, co zauważyłam, będą oni przewijać się w części trzeciej. Właśnie się za nią zabrałam. Tak się zastanawiałam czy czasem Robert nie będzie bohaterem trójki, bo taki był milczący i tajemniczy i trafiłam. Obawiam się tylko, że ta część może niekoniecznie być w moim typie. On jest taki straumatyzowany i trochę niezręczny, a poprzedni bohaterowie byli bardziej przebojowi jednak. Mam nadzieję, że nie będzie jakoś bardzo smutno. Ale poczytamy i zobaczymy
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)